Penis

Pewnego słonecznego ranka szedł Poldek, ale nie mógł dojść. I święty Mikołaj pojawił się nagle trzymając coś w ręku przed karczmą krzycząc „JESTĘ BOGIĘ”.

- Piszemy fica? ok. hoo. - Poldek uśmiechnął się pod nosem.

Nagle wyszedł pijany Fox z krzaków. Zdegustowany Poldek zaczął szukać karczmarza by go zgwałcić.

- A na breslauskiej grupie ludzie piszący fanfika nie trafiali wzajemnie w swoje posty - oznajmił narrator.

- Spokojnie, to się naprawi - rzekł drugi.

- Jestem uspokojony - odparł pierwszy narrator, uśmiechając się zalotnie.

Znalazłszy pijanego karczmarza ujrzał go i pognał jak wiatr, gdyż zgodnie z piosenką - „kiedy widzę go to pędzę jak wiatr”. Narratorzy w międzyczasie poszli w ustronne miejsce. Drugi narrator okazał się gramatycznym nazistą.

- Ej, ten błąd raził po oczach! - wykrzyknął z ustronnego miejsca pierwszy narrator - i jestem pierwszy!

W tym samym czasie Fox, będąc dalej pijanym, ruszył w poszukiwaniu Klejnotów Harmonii - klejnotów o wysokiej cenie w amarenach, o dość specyficznych kształtach.

- Coś się spowolniła walka o amarenę - rzekł Kamil Maciasz - I tak ja wygram. Banda idiotów. Owszem - zgodził się sam ze sobą Kamil Maciarz.

Fox miał nadzieję, że sprzeda trochę rysunków i kupi klejnoty od Warwicka, ale okazało się, że...

- ORKA PŁYNIE - wykrzyknął przerażony wieśniak nie wiedząc, że przerywa coś ważnego.

- SPIERDALAJ - odparł Fox.

- JAK TY SIĘ DO MNIE ODZYWASZ? - przerażony wieśniak stał się oburzony. Żaden z nich nie wiedział, że klejnoty cały czas były w spodniach Poldka, który był zajęty karczmarzem o dość głębokim śnie.

Wieśniak, korzystając z głupoty mówiącego to na głos narratora, ruszył w kierunku Poldka.

- Specjalnie bym po nią pojechał - przerwał Drewniak.

Poldek, wyraźnie poirytowany nieuprzejmym zachowaniem przerywającego, wpadł do karczmy bardzo chcąc zdobyć poldkowe klejnoty, olewając przy tym sens i poprawny szyk zdania. Ale Poldek był zajęty karczmarzem i spędzał z nim bardzo miłe chwile.

- Wieśniak jest wieśniakiem. Oczekujesz poprawnego szyku zdania? - odburknął zirytowany narrator. Nie otrzymał odpowiedzi. - Zirytowałem się. Wychodzę.

I wyszedł, a razem z nim stado galopujących kóz.

KONIEC?

Narratorzy wrócili na swoje miejsca by podziwiać jak ten fanfik się wcale jednak nie kończy!

- Nie biorę żadnych kóz. Weźcie je sobie z powrotem - rzekł narrator, wychodząc. Zasmucił tym samym Poldka, który bardzo wyczekiwał narracji przygody jego życia.

Fox obudził się i stał się Xofem władcą, po czym znowu zasnął na 1000 lat. Ale umar i wszystko co po nim zostało, to jego twarz.

W międzyczasie wieśniak został zjedzony przez Madaka i Poldkozille, którą urodził. Madak całe zajście skomentował krótkim „omnomnom, łooo, amarena! Pierdolę, nie robię”. Amarena jednak wstała i wyszła.

Zmuszony do robienia Madak postanowił:

KONIEC, GDZIE MOJA AMARENA????

KURWA. Nienawidzę was.